Pomiń menu

Inkubator pomysłów działa jak magnes: wśród innowatorów, których pomysły będą dopracowywane w trwającej właśnie drugiej edycji projektu, są osoby dobrze nam z edycji pierwszej. O tym dlaczego wróciła do inkubatora, dlaczego warto myśleć nieszablonowo i co dobrego może z tego wyniknąć opowiada Ewelina Mikuła z Gdyni.

Informację o pierwszej edycji inkubatora dostałam od przyjaciółki. Wysłała mi link z komentarzem:: „To chyba coś dla Ciebie”. Przeczytałam i stwierdziłam że tak – to absolutnie coś dla mnie! Wszystko działo się jakieś trzy dni przed zakończeniem naboru… Z pomysłów, które miałam w głowie ułożyłam jeden – spójny. Zgłoszenie samo w sobie jest bardzo proste, więc zdążyłam.

Mój pomysł na innowację nazwałam „Mam nadmiar”. Jego istotą było to, że osoby niewidome prowadziły zajęcia komputerowe dla seniorów.

Na co dzień prowadzę szkolenia z obsługi komputerów i smartfonów. Szkolę osoby starsze, szkolę osoby niewidome. Podczas pracy z seniorami bardzo często słyszę: „To nie dla nas, to dla waszego pokolenia”, „Nie da się”. Bariera, którą mają w głowie jest największą, na którą trafiam. Pomyślałam więc, że może jeśli seniorzy zobaczą, jak osoby niewidome radzą sobie z obsługą komputera, stracą powód do wymówek?

Innowacja „Mam nadmiar” trafiła do testowania. Szkolenia z obsługi komputera od podstaw prowadziły osoby niewidome, które już znałam – wiedziałam, że są pozytywne i dobrze sobie radzą ze sprzętem. Seniorzy natomiast byli rekrutowani przez kluby seniora.

Ta pierwsza edycja inkubatora zostawiła we mnie niedosyt, bo testowanie powiodło się tylko w części. Wiem, co i dlaczego nie wyszło, jaka była przeszkoda i bardzo chciałabym w tej edycji Inkubatora Pomysłów, bogatsza o tamto doświadczenie, zrobić tak, żeby wypaliło coś świetnego.
Zgłosiłam kolejny pomysł – co chwilę przychodzi mi coś do głowy, a ten typ pracy bardzo mi się podoba. Mam na myśli współpracę z animatorkami innowacji i specjalistami, kontakt z innymi innowatorami. Bardzo chciałam dalej tak pracować. Świetna jest możliwość sprawdzenia pomysłu w praktyce – ze wsparciem eksperckim, ale też finansowym. To działa mobilizująco: gdy się człowiek zobowiąże, gdy są zaangażowani inni ludzie, wyznaczone są terminy, to trzeba po prostu działać.

I tak zwyczajnie fajnie jest patrzeć, jak ludzie reagują na konkretny pomysł, jak z niego z pożytkiem korzystają.

To wszystko sprawiło, że zgłosiłam się do drugiej edycji Inkubatora pomysłów. Główną ideą „Domino”, bo tak nazwałam innowację jest, by zorganizować czas ludziom spędzającym czas głównie w domach i zadbać o ich zdrowie głównie psychiczne. Chodzi o to, by na małym obszarze, np. kilkuklatkowego bloku, można było wymieniać się potencjałami. W trakcie ankiety – telefonicznej, papierowej czy przez internet – zebranoby informacje o potrzebach oraz potencjałach mieszkańców i na podstawie podobieństw połączono ich w grupy. Potrzebny będzie też ktoś, kto poprowadziłby telefoniczne turnieje w szachy czy ułoży krzyżówki – sprawi, że ludzie będą mogli wspólnie działać. Czasami żyjemy obok siebie i nie wiemy, że możemy robić coś razem. Wystarczy, że ktoś nam pokaże, że mimo tego siedzenia w domu jesteśmy w stanie coś komuś zaoferować.

Wiem, że jest dużo osób, które siedząc w domach bardzo chcą z kimś porozmawiać. Przyszło mi więc do głowy, że można je ze sobą połączyć. Skoro dwie osoby chcą rozmawiać i mogą to robić przez telefon – to są dla siebie idealne. Nie są dla nikogo ciężarem, wręcz przeciwnie. To sytuacja, w której brak plus brak daje potencjał.

Skąd biorę pomysły na innowacje? Z potrzeby i z doświadczenia. Pracuję z osobami niepełnosprawnymi, czasem również z seniorami, i te spotkania są bardzo inspirujące. W samym inkubatorze spotykam osoby podobne do mnie, z energią do działania. A to nakręca kolejne pomysły…


***
Inkubator pomysłów prowadzimy w ramach projektu „Innowacje na ludzką miarę 2. Wsparcie w rozwoju mikroinnowacji w obszarze włączenia społecznego”, który jest finansowany z Europejskiego Funduszu Społecznego.